piątek, 12 grudnia 2014

Nie śpimy, modlimy się! Recenzja albumu Tau - Remedium (12.12.2014)

      <dygresja>
   Z raperem Medium pierwszy raz zetknąłem się parę lat temu przy okazji akcji młode wilki”, która  na ogół pokazuje jak wielu chujowych raperów jest w Polsce oraz jak wielkie zapotrzebowanie  na nich mamy. My słuchacze hip-hopu. Popkiller uparcie twierdzi, że wybiera młodych artystów z potencjałem. No właśnie. Z potencjałem do czego? Do nagrania płyty? 

   Oczywiście, że nie czytam Popkillera, ale z tego co się orientuję to jego działanie opiera się przede wszystkim na równomiernym lizaniu dupy wszystkim raperom, którzy jak wiadomo, po latach nieobecności w mediach, są na to lizanie podatni.

   Jeżeli spojrzymy na wszystkich członków pierwszej (i nie tylko) edycji to płyty nagrali w sumie wszyscy a szeroko rozumiany sukces na polskiej scenie fonograficznej osiągnął tylko KęKę i... Bisz, który to po nagraniu płyty (szóstej z kolei)  w 2012 roku, zaraz po całej akcji, przekonał do siebie prawie wszystkich słuchaczy polskiego rapu. Udowodnił tym samym, że wartości takie jak miłoaść, szczerość, wiara, nadzieja, Bóg czy samodoskonalenie podane w odpowiednie aranżacje hip hopowe, mogą się sprzedać oraz mam nadzieję, potrafią wyedukować młodych ludzi. Potwierdza to również nowe B.O.K. Ile w tym zasługi Popkillera? Całkiem sporo bo Biszowi, który był już po legalnym debiucie, brakowało tylko fejmu i słuchaczy, które to lecący na amerykańskich patentach (tak bardzo uwielbianych przez Polaków) dostarczył Ematei i ekipa, ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę.
      </dygresja>


   Zanim pojawiła się płyta przejrzałem vloga Tau (tego się nie da opisać - to trzeba zobaczyć) oraz przesłuchałem Graala”, który jest piątą z kolei płytą artysty. Za samą płytę da się go lubić, głównie ze względu na warstwę muzyczną. Niby nic specjalnego, ale słychać, że technicznie płyta jest wykonana fajnie. Jeżeli chodzi o umiejętności rapowe to też na plus, mimo że słychać inspiracje kielecką sceną. Sęk w tym, że (jak podkreśla sam autor) jego płyt powinno się słuchać dla treści. 

   No i zaczynają się schody. Na Remedium” jest tylko jeden temat – jak żyć żeby Bóg się nie pogniewał. Bóg jest (autor zdaje się mówić jeżeli wątpisz to w ogóle nie słuchaj tej płyty”), patrzy na ciebie, kocha ciebie a Tau jest na to chodzącym dowodem. Tak więc Piotr (!) ma się za pierwszego apostoła-neofitę polskiego rapu i ja jestem w stanie zaakceptować go w tej roli, do pewnego stopnia. W końcu na poprzedniej płycie nie było ani zbyt neutralnie ani zbyt ortodoksyjnie nacechowanej Religią/Bogiem/Biblią liryki…

   Katolik ze mnie żaden, nie chodziłem nawet na religię, nie nazwałbym siebie natomiast ateistą, dlatego ta płyta pod wieloma względami mnie obraża. Okazuje się bowiem, że nie wiem jak mam żyć. Ba, nie mam nawet duszy! Brakuje mi miłości w życiu, jestem zazdrosny, zawistny a u spowiedzi byłem 15 lat temu. 



   Nie wszystko stracone! Wystarczyło pójść do Empiku wydać parę złotych i mam lekarstwo na wszystkie swoje problemy. Eh. Jestem w połowie płyty i już jest mi niedobrze. Pełne to coś nakazów i mini-katechizmów. Dociera do mnie, że nie jest to muzyka dla mnie. 

   Olśniło mnie! To naprawdę całkiem proste: ta płyta została stworzona dla dzieci - jakoś tak mało przeklinania. XD. Spójrzcie na listę gości: Kali, Paluch, Zeus, Buka, Lecrae… To idole najmłodszego pokolenia tej subkultury. Wiem, że powinienem przerwać słuchanie, ale skoro już wydałem pieniądze…

   Melodyjne refreny, bity raczej z nowej ery – ogólnie nawet mi się podobają, ale nie przeboleję takiego bezczelnego moralizatorstwa. Dorosły, świadomy człowiek nie wyciągnie z tego materiału nic poza ultrakatolickim spojrzeniem na świat jakiegoś tam rapera. Tau nie pozostawia słuchaczowi żadnego wyboru, próbuje wbić do głowy, że jest tylko jedna dobra droga życia. Oczywiście my, prości ludzie, słabo się staramy - on też kiedyś tak miał, ale pomoże w swej dobroduszności.


   Obserwując fanpage i promocję albumu dochodzę do wniosku, że Piotrek chce żebym nauczył się tej płyty na pamięć tak na wszelki wypadek gdybym czasem miał dylemat jak postąpić w życiu wystarczy zanucić któryś z refrenów. Patent się sprawdzi w gimnazjum, mam nadzieję. Koniec końców lepiej posłuchać Remedium” niż… Eeeee… Każdą inną płytę rapową. W takim wieku jaranie trawy i seks jest be”, a Jezus jest ok”. Wiadomo.




   Kończmy to bo zaraz zacznę kogoś obrażać, serio. Jest aż tak źle. 1 Ricky na 5, oczywiście bez papierosa. Muzycznie całkiem spoko jest melodyjnie i pozytywnie, super wypadł Zeus, którego nie lubię, nie słucham i nie szanuję. Technicznie rzecz biorąc sam rap wypadł nawet fajnie. Niestety, ogólne wrażenie jakie pozostawia płyta tłumi te drobiazgi. Zdecydowanie wybieram uduchowionego Medium niż oświeconego Tau.

   Tobie i sobie tej płyty nie polecam i nie pozdrawiam. Nie wątpię jednak, że znajdzie się kilkanaście tysięcy osób, w kraju o głęboko zakorzenionych tradycjach katolickich, które zatęskni za świeżo podanym bożym słowem. Wcześniejsze próby kato-rapowania w Polsce wypadały kiepsko technicznie, więc odbiły się bez echa. Czas na zmiany! Tau był wychowany na blokach zna kulturę i umie rapować. Dodatkowo posiada już spory fanbase, propsy od Ostrego, Popkillera i rapującego księdza oraz własne wydawnictwo. Cóż zawsze to jakaś alternatywa…



 „zdjęcie z oficjalnego instagrama Tau”